Dziś dalsze zwiedzanie Pekinu, więc jedziemy metrem do wioski olimpijskiej – pobudowali nową nitkę metra ( naprawdę nowa ). Wysiadamy stację za stadionem ( chyba lepszy wariant, bo inni idą odwrotnie ) i idziemy szeroką aleją w stronę stadionu olimpijskiego. Tu widać rozmach i rozmiar tych prac ,które zostały zrobione na zeszłoroczną olimpiadę.
Stadion olimpijski tzw. „Ptasie Gniazdo” robi wrażenie swoją konstrukcją (bilety 50Y/os.) , a w środku jak to stadion – bieżnia, boiska (akurat zmiana nawierzchni po jakimś koncercie) i za trybunami zaplecze gastronomiczne oraz wielkie sklepy z pamiątkami. Zgodnie z ruchem idących turystów należało też zwiedzić pływalnię olimpijską „Water Cube”, ale tu również tylko komercja ( do zaliczenia dla ambitnych ) .
Po kilku godzinach w wiosce olimpijskiej jedziemy do centrum i trafiamy między jakieś hutongi . Małe stare zabudowania z żyjącymi małymi sklepikami , usługami fryzjerskimi i innymi kramami , a wśród nich malutkie skromne budynki mieszkalne. Wszystko poprzecinane wąziutkimi uliczkami ( w niektóre strach wchodzić ). Tu znajdujemy prawdziwą chińską restaurację i znów jemy pyszny obiadek.
Idąc w kierunku hotelu ( kierunek na pd. od stacji Hepingmen ) trafiamy na nowo stworzony przepiękny deptak z nowymi stylowymi budynkami ( same markowe sklepy i kolorowe fasady ). Warto tu trafić po zmroku , bo światła stwarzają przecudne wrażenie. Cały deptak przecinają tory tramwajowe , specjalnie zbudowanej ulicy . Duże wrażenie jednak robią równoległe uliczki na tyłach tych nowych zabudowań, bo tu znajdują się hutongi z knajpkami, sklepikami i kwitnie prawdziwe życie ( wygląda na to ,że ten piękny deptak wyciął część starej dzielnicy ) .