Dziś trochę inne klimaty – po śniadaniu jedziemy w dzielnicę ambasad, gdzie jemy śniadanie kontynentalne ( tu widać już białych i europejskie knajpki ). Szukamy ulicy Silk, gdzie znajduje się znany market. W Pearl Market dostaniesz prawie wszystko , ale głównie masówkę – tu trzeba się naprawdę umieć targować (ceny spadają o 50 , a nawet 80% ). Obok są też inne duże markety z markową odzieżą , ale ceny chyba dla ambasadorów.
Pytając o drogę trafiamy na miłą Chinkę , która zaprasza nas do swojej pracowni – jest artystką i maluje obrazy ( w Chinach malowanie jest wielką sztuką ). Poznaliśmy nawet profesora, który z nią maluje i nabyliśmy kilka prac (było drożej niż w markecie , ale z klasą ).