Rano po pysznym śniadaniu z b.dobrą kawą co nieczęsto się zdarza jedziemy w kier.Bran.Zamek jak zamek. Dracula był tu widoczny tylko na drzewie genealogicznym i na różnego rod.pamiątkach w kramach wokół zamku.Uwinęliśmy się w miarę szybko i ruszamy w kier. Busteni .I tu klapa.jedziemy w b.silnym wietrze że kask chce zerwać.I nagle w okol. Predeal zaczyna się korek który ciągnie się ponad 10 km.Taka nasza Zakopianka i koniec weekendu.zaczynamy szleńczą jazdę środkiem lub pasem przeciwnym.Mó jmąż jest naprawdę pewnym kierowcą , mimo to mam serce w gardle i siedzę w powietrzu patrząc na tę jego kaskaderkę.najgorsze są zakręty bo nie wiadomo co ujrzymy :tira, osobówkę czy motocykl jadący środkiem tak jak my.Trafić pod kolejkę w Busteni to nie lada wyczyn -nie ma żadnej tablicy informacyjnej.Niestety kolejka nie chodzi(wys. 2300 m stacja Babele) bo jest za duży wiatr. Szkoda bo nie zobaczymy słynnych piaskowcowych tworów babele i Sfinksa.wracamy do centrum Bran.
Tu napotykamy tłumy turystów również z Polski bo odbywa się jakiś festyn.Dziś szare zderzenie z rzeczywistością nasze miasteczko wygląda na wymarłe więc wieczór spędzamy w hotelu.