Po śniadaniu wyruszamy w drogę powrotną do Tamanrasset. W połowie drogi rozdzielamy się i większość grupy jedzie w dalszą podróż aż do Djanet , a my z braku czasu niestety musimy wracać. Trochę brak dziś organizacji stajemy ,czekamy nie wiadomo na co ( chyba na nową zmianę eskorty ), potem znów jedziemy i ponownie czekamy. Po drodze zahaczamy o miejsce z b. starymi i głębokimi grobowcami Dziś lunch w trochę innym krajobrazie - oaza zieleni tuż przy wyschniętym korycie rzeki .Po południu docieramy do naszego hoteliku, oczywiście z eskortą. Niestety nie mamy za dużo czasu na odpoczynek gdyż jedziemy na kolację do bazy organizatora, a potem na koncert sylwestrowy.Koncert odbywa się na powietrzu, na przedmieściu miasta, tuż za murem Muzeum Dar El Imzad. Na ogromnej scenie występuje bardzo znana grupa algierska pod nazwą "ASSIHAR N'IMZAD", a oprócz zespołu chodzi wkoło stado dromaderów . Podobno na placu przed sceną jest ok. 10 000 ludzi.
Teraz już wiemy dlaczego koncert odbywa się na zewnątrz. Jest jednak zimno, a nas nie uprzedzono żeby się cieplej ubrać. Niestety nie mamy już nic na rozgrzewkę ( nie ma gdzie kupić, a nasz zapas wyczerpał się wczoraj ). Kiedy problem nieodpowiedniego ubioru zgłaszamy organizatorowi, to nasi kierowcy ( opiekunowie ) prawie natychmiast rozpalają przed naszym siedziskiem ognisko. Jesteśmy cali okopceni bo większość dymu z ogniska wnika prosto pod wiatę. O 24:00 tylko my składamy sobie symboliczne życzeniae ( niestety bez toastu ) i zaraz prosimy o odwiezienie do hotelu.
Na marginesie - oprócz nas nikt nie składał sobie życzeń .Nie ma tu takiego zwyczaju i nie widzimy żadnych symptomów związanych z obchodami Nowego Roku czy Sylwestra. Wyjście z terenu koncertu i dalsza droga do hotelu oczywiście pod stałą eskortą .