W nocy było cholernie zimno ale nad ranem już się rozgrzałem.
Dziś zwiedzamy pałac Potala ( była siedziba Dalajlamów ). Mamy załatwione pozwolenie na zwiedzanie na 12:30, ale wyruszamy godzinę wcześniej, bo przed wejściem jest procedura sprawdzania paszportów.
Zdjęcia można robić z zewnątrz, ale w części królewskiej już jest zakaz. Warto zwiedzić ten pałac i poznać inną kulturę.
Obiadek zjedliśmy w typowej lokalnej jadłodajni - poprosiliśmy przewodnika,żeby nas tam zabrał. Następne doświadczenie kulinarne - ryż z jogurtem na słodko, pierożki momo, ryż curry z kawałkami mięsa jaka z paskami rzodkiewki i cebulą, polane sosem chili. Do tego herbata z mlekiem na słodko i herbata maślana. Jeszcze jakieś nijakie galaretowate, białe paski polane chili. W knajpie żarcie na podłodze i wiadra na odpadki pod stołem - całość nie dodawała apetytu, ale nie wypadało pokazać, że nam nie smakuje, bo wszyscy lokalesi nas pilnie obserwowali( byliśmy tam jedynymi białymi).
Po obiadku przejazd i zwiedzanie klasztoru Sera, gdzie w godzinach od 15:00-17:00 mogliśmy zobaczyć jak tamtejsi mnisi szkolą się na placu - starszy przepytuje młodszego o przyswojone nauki z całego dnia. Wygląda to teatralne, ale warto zobaczyć !
Wieczorem ruszamy na zakupy - sprzedawcy pamiątek lubią się targować, a my jesteśmy lepsi od nich.
14.10.2012
Jokhang Temple
Dżokhang jest jednym z najświętszych miejsc buddyzmu tybetańskiego, którego znaczenie dorównuje funkcji katedry w kulturze zachodu, dlatego też przez lata błędnie określany tym mianem. Główny cel pielgrzymek tybetańskich buddystów oraz kluczowe miejsce w historii i kulturze Tybetu.Mogliśmy tu po raz pierwszy zobaczyć odmienny od naszego sposób modlitwy, wyglądało to jak połączenie pompki ze ślizgiem.
Wieczorem walking street.
Poznaliśmy już trochę historii Buddyzmu i nie dziwię się, że niektórzy zostali tu kilka lat "(siedem lat w Tybecie" ). Żeby poznać zarysy Buddyzmu trzeba przeczytać 1000 ksiąg, ale żeby już coś rozumieć należy przeczytać następne 1000. Ja zaczynam czytać pierwszą :)