Grupa zwiedza kultowe miejsca ,a my urywamy się metrem na bazar.
O godz. 20:08 wyjazd pociągiem T27 do Lhasy (Tybet) - trasa 3750 km . Z powodu trudności w załatwieniu biletów, zamiast 4-os. kuszetek mieliśmy 6-cio osobowe -otwarte przedziały. Chińczycy całe 44 godz.podróży nie robią nic innego jak: grzebią coś w komórkach ,jedzą i chrapią. Jednak osobny rozdział to toalety-tylko dla ludzi zdesperowanych i pozbawionych zmysłu zapachu, nie mówiąc o wzroku ( koniecznie należy posiadać swój papier i chusteczki odświeżające).
Pociąg wspina się wciąż pod górę, ale jest to nieodczuwalne. Za szybami pustkowia, płaskowyż i czasami mała osada ze stadami jaków i owiec. Podczas drugiej nocy pokonujemy wysokość 5200 npm., wiec w głowie troche sie kreci. Chorobę wysokogórską pokonujemy dzięki wtłaczanemu do przedziałów tlenowi. Niektórzy wspomagają sie farmakologicznie - Diuramid i Acard.