W Luoyang jesteśmy przed 06.00 , ale przed dworcem ruch jak w południe - już nas dopadły agentki z ofertą wycieczki do Shaolin ( 40 Y ). Poszliśmy od razu kupić bilety na jutro do Xian ( tu nie ma co robić przez więcej dni ). Natarczywe agentki prawie nam weszly do taxi, żeby nas dowieżdż do swojego przewożnika.
Po zostawieniu bagaży w hotelu wróciliśmy niedaleko dworca kolejowego - na dworzec autobusowy ( chcieliśmy sami , bez naganiaczy dotrzeć do Dengfeng city ). Tu znowu łapanka i dziesiatki naganiaczy, z ledwoscią dotarliśmy do budynku dworca ale wciągnięto nas do jakiegoś pokoiku i pani w mundurku sprzedała kwit do Shaolin (30Y). Miły pan zaprowadził nas do czekającego już autokaru i tu się okazało , że jesteśmy na wycieczce do Shaolin. W czasie dojazdu przewodnik wcisnął nam bilety ( 190Y/dorosły i 90Y/student - w tym wejściówki do parku i szkoły Shaolin, a na końcu do Shaolin Temple ( to jedyne miejsce , które należy tu zobaczyć i zaliczyć ). Zupelnie inne wyobrażenie mialiśmy o tym słynnym klasztorze, ale komercja robi swoje ( niemniej jednak przygotowane wszystko dla turystów perfekcyjnie ). Zwiedzamy świątynie i pięknie zrobiony park oraz oglądamy "cyrkowy" pokaz kung fu.
Poznajemy parę nowożeńców z Czech, którzy znależli się w naszej grupie - spędzamy razem cały dzień i njlepiej dogadujemy się po angielsku.
Do Luoyang wracamy już autobusem liniowym za 17Y/os i jedziemy na nocny targ. Z Petrą i Ondre jemy wspólny posiłek i wymieniamy się wrażeniami i adresami ( oni korzystają z Lonely Planet , a my z Pascala )