Wcześnie po śniadaniu - czytamy im wcześniej tym mniejszy ruch i mniejszy upał - udajemy się najpierw do kompleksu Wat Pho.
Oficjalnie nosi on nazwę Wat Chetuphon i oprócz budowli sakralnych,skalnych ogrodów,znakomitych chedi ,docieramy do sedna czyli świątyni leżącego Buddy.Posąg długości ok.46m wydaje się ledwo mieścić w pomieszczeniu.Na uwagę zasługują też stopy posąguprzedstawiające tzw.lakszany -czyliznaki oświecenia.
Na terenie kompleksu nadal mieści się Szkoła Medycyny Tradycjnej w której można uczyć się tajskiego masażu a także.....dawnej nauki chiromancji.
Następnie udajemy się w stronę kompleksu Grand Palace .Pamietajcie koniecznie o zakrytych ramionach i kolanach.Co prawda za 150-200bth po drugiej stronie ulicy sprzedawcy tylko czekają na tych odrzuconych z kolejki za niepoprawny ubiór .Ale lepiej te bathy wydać np. na godzinny masaż stóp.
W skład kompleksu wchodzi kilkanaście budynków ,sal ,pawilonów ,ogrody i oczywiście jedna z najważniejszych tajlandzkich świątyń czyli Szmaragdowego Buddy.Całość zachwyca przepychem i różnorodnością.
Następnie udajemy się w kierunku nadbrzeża na lunch i przejażdżkę po rzece Menam(Chao Phraya). Niestety mimo zmęczenia lub braku chęci......nie udaje nam się wynegocjować łódki na przejażdżkę po tzw. khlongach czyli rzecznych kanałach.Płyniemy typowym boatem srodkiem rzeki. Niemniej i tutaj widoki są niesamowite na tle zachodzącego słońca.