Kambodża to kraj Lexusów i Toyot - takiego nagromadzenia jeszcze nigdzie nie widzieliśmy.
Kupiliśmy wcześniej bilety na speed boat i płyniemy prawie 6 godz. Bilet za osobę 35$.
Początkowo Mekongiem - super widoczki .Mnóstwo pływających wiosek dużych i małych .Nieraz połączonych po kilka.Przy brzegach mnóstwo bardzo ładnych budowli tj.stupy,świątynie,meczety jak i różnorodne budowle świeckie .
natomiast od momentu wpłynięcia na jezioro Tonle Sap nie widać już nic tylko woda i woda.Nic dziwnego jezioro miejscami ma szerokość 15 km!
Na brzegu w porcie ma czekać na nas riksza którą zarezerwowaliśmy jeszcze przed wypłynięciem z P.P.( 4 $)
No i niestety pomijając szumną nazwę port do którego dopłynęliśmy - miny mieliśmy nietęgie - okazało się że riksza może zabrać albo nas albo nasze bagaże ....ale Polak potrafi i pojechaliśmy na raz.Nasz kierowca ma na imię Ej i na naszą prośbę o lokalną restaurację zawozi nas chyba do hali naprawy czołgów i jeszcze ten wiatrak który nam włączyli jak silnik samolotu.Nie słyszymy co do siebie mówimy i jeszcze prawie wywiewa nam zupy z misek. Totalna masakra i syf.
W ramach rekompensaty szybko jedziemy do kas które otwierają o 16:45 aby kupić bilety na jutro do Angkoru.
I tu super miła niespodzianka na jutrzejsze bilety możemy wejść już dziś na tzw. zachód słońca. Spędzamy więc ponad 2 godz.w Angkor Wat fotografując co się da.
0